30 April 2025

Majówka na trzeźwo. Można? Można, a nawet trzeba.

Przed nami kilka dni, za którymi w trzeźwym życiu nie przepadam. Kiedyś były to moje ulubione dni. Dlaczego? Ano dlatego, że mogłem kilka dni „legalnie” pić i nikogo z moich bliskich to nie dziwiło. Możemy usłyszeć codziennie milion wymówek, które towarzyszą osobom pijącym, ale szczególnie podczas weekendu majowego. Kolejki w kasach osób, których oprócz wypchanych koszyków jedzeniem, wypchane są alkoholem, zgrzewkami piw, butelkami win czy litrami mocniejszych alkoholi.

Kiedyś pierwszy bym ustawiał się do tych kas. Kiedyś cieszyłbym się z kolejnej promocji piwska. Dzisiaj uważam za absurd fakt, że nasze społeczeństwo, a w szczególności nasz rząd i lokalne władze akceptują i przyzwalają alkoholowym koncernom „upijać” ludzi i przez to niszczyć trzeźwy ład. Wymyślne promocje czy abonamenty na alkohol, których celem jest zwiększanie sprzedaży narkotyku alkoholowego powinny zostać zakazane. Nie powinno być zgody na żadną formę promocji trucizny. 

Dla mnie alkohol niczym nie różni się od innych narkotyków. Jest silnie uzależniający, wpływa bardzo negatywnie na zdrowie człowieka, sprawia, że osoby pod jego wpływem zachowują się nieracjonalnie, często nerwowo i agresywnie, powiedziałbym nieświadomie. Mimo to ciągle traktujemy tę truciznę jako coś normalnego, wręcz przez niektórych traktowana jest jako nasze dobro narodowe. 

Gówno prawda, alkohol żadnym dobrem narodowym nie jest. Niszczy nie tylko samych ludzi, którzy z niego korzystają, ale co gorsza również ich bliskich oraz rodzinę. Wystarczy przeczytać pierwszą lepszą książkę o syndromie DDA (Dorosłego Dziecka Alkoholika/Alkoholiczki), żeby uświadomić sobie jak bardzo negatywny wpływ wywiera na dziecko posiadanie jednego bądź obojga rodziców uzależnionych od alkoholu. 

Nie przemawiają do mnie argumenty, że przecież nie każdy pijący alkohol się od niego uzależnia. Po pierwsze, choć coraz częściej spotykam na swojej drodze osoby nie pijące alkoholu w ogóle, to jednak w dalszej mierze, należą one do mniejszości. Skąd więc wiadomo jak wiele osób jest uzależnionych od alkoholu. W jaki sposób to mierzyć? Moje obserwacje są takie, że trudno spotkać ludzi, którzy nie sięgają po alkohol praktycznie w ogóle. Oczywiście ludzie różnią się tym, w jaki sposób piją, jak regularnie i intensywnie, ale jednak piją. 

Przychodzi weekend majowy i jakby ludziom zapadały klapki na oczy. Nie liczy się nic więcej, jak tylko usmażona kiełbasa popita piwem, wódką albo inną trucizną. Czy nie można wykorzystać tych kilku dni po prostu na odpoczynek i na to, żeby fajnie i radośnie spędzić czas z rodziną i bliskimi? 

Ano można, ale do tego potrzeba nie pić alkoholu w ogóle (czyli nie być od niego uzależnionym, czy to behawioralnie czy fizycznie), albo wyjść z tego bagna, jakim jest wlewanie w siebie tej okropnej, strasznej i obrzydliwej trucizny. Cała reszta niech pije i dalej się oszukuje, że alkohol jest dobry. Ale to oni będą kiedyś musieli spojrzeć w oczy własnych dzieci i wytłumaczyć im, dlaczego zamiast spędzać z nimi czas na trzeźwo, wlewali w siebie kolejnego browara czy drinka. O ile ich dzieci same nie wpadną w sidła nałogu, o co niestety nie trudno mając taki przykład od swoich rodziców. 

Dziś wiem, że żadna substancja nie jest warta więcej, niż poczucie spokoju oraz miłości do siebie samego i do swoich najbliższych. Wiem, że jest i będzie różnie, ale dziś jestem zwycięzcą. Dlaczego? Bo mogę wrócić do domu w weekend majowy bez siatek z alkoholem, zabrać rodzinę na wyjazd i spędzić go całego bez grama alkoholu. Świadomie czerpiąc radość i satysfakcję z tych chwil. Tylko tyle, a może i aż tyle.

 

Strona zrobiona przez WebWave

Zapisz się do newslettera

Imię
Twój e-mail
Wielokrotny wybór
Zapisując się do newslettera akceptujesz Regulamin Newslettera
Wyślij
Wyślij
Formularz został wysłany — dziękujemy.
Proszę wypełnić wszystkie wymagane pola

Zajrzyj na moje konta